Mariusz Komenda był uczestnikiem popularnego telewizyjnego programu w 2019 roku. Udało mu się wówczas dotrzeć aż do półfinału. Od tego czasu pojawił się w show jeszcze dwukrotnie. Dwa lata temu wraz z Grzegorzem Zawieruchą był wsparciem dla uczestników w trakcie wielkiego grillowania, a w wyemitowanym niedawno odcinku pełnił rolę jurora. Towarzyszyli mu koledzy z poprzednich edycji - Mateusz i Rafał.
- To była niesamowita przygoda, ponieważ zaproszono nas do studia, gdzie mieliśmy swoją własną garderobę, tuż obok garderoby Tomka Jakubiak, Michela Morana, Ani Starmach i Magdy Gessler. Byliśmy bardzo blisko nich, więc w każdej chwili mogliśmy podejść, porozmawiać i pośmiać się. Każdy powrót do Masterchefa to rozmowa z jurorami, zarówno o nas, jak i o nich. Wspominamy, jak program nam pomógł w życiu i opowiadamy, jakie mamy plany na przyszłość - mówi Komenda.
W odcinku, w którym pojawił się średzki kucharz, kuchnia MasterChefa zamieniła się w leśną polanę, a uczestnicy mieli za zadanie przygotować mięsną roladę. - Bycie jurorem to bardzo trudne zadanie, a spróbowanie ośmiu rolad to nie jest łatwa sprawa. Uczestnicy jedenastej edycji programu to bardzo zdolni ludzie. W ich potrawach były tak naprawdę tylko niuanse do poprawy, a wszystkie dania były bardzo smaczne - ocenia Mariusz Komenda.
Czy właściciel restauracji w Środzie Śląskiej pojawi się jeszcze w MasterChefie? - Tego zdradzić nie mogę. Ale powiem za to, że ostatnio w Sztuka Restaurant gościliśmy telewizję. Nagrywano u nas program "Bogaty dom, biedny dom". Nie jest to nasza pierwsza przygoda z tym tytułem, ponieważ w tamtym roku kręcono już jeden odcinek w naszym mieście. Wówczas również gotowaliśmy dla mniej zamożnej rodziny. Można więc powiedzieć, że cały czas koło telewizji się kręcimy - kończy Mariusz Komenda.
OLO