- Na dom zbieraliśmy długo. Odmawialiśmy sobie z mężem wyjazdów na wakacje, wzięliśmy także kredyt w banku - mówi Ania Pirus oprowadzając mnie po zgliszczach, które zostały z nowo wybudowanego, parterowego domu przy końcu ulicy Reymonta w Środzie Śl. Budynek spłonął uderzony w dach błyskawicą.
Do wnętrza wchodzimy ostrożnie, gdyż spalony doszczętnie dach grozi w każdej chwili zawaleniem. Z salonu, położonego w centralnej części domostwa nie pozostało nic. Sterta spalonych krokwi runęła na nowo położone panele podłogowe. Z czterech pokoi mieszkalnych, kuchni, łazienki pozostało pogorzelisko. Pozostałe zostały zniszczone tak przez pożar, jak i na skutek akcji gaszenia. Pozalewane panele podłogowe, popalony sufit, ogromny swąd spalenizny to obraz po tragedii. Białe ściany nie są już białe. Nowo zakupione łóżko stojące w pomieszczeniu, które miało być sypialnią można wyrzucić na śmietnik.
- Mieliśmy zamiar wprowadzić się w tym tygodniu - mówi załamana Anna. - Nic z tego. Dlaczego to akurat nas dotknęło? Tyle wyrzeczeń za wymarzony dom… I nie mamy niczego.
O tym czy to, co pozostało z budynku nadaje się do remontu czy grozi katastrofą budowlaną zadecyduje inspektor budowlany. Na pewno cały dach jest do rozbiórki. Zniszczone podłogi, sufity i ściany trzeba odtworzyć.
Kiedy oglądamy z właścicielką zgliszcza, mąż, tato i najbliższa rodzina powoli sprząta pogorzelisko. - Wywieźliśmy lodówkę, do rozebrania jest kabina prysznicowa. Zdemontujemy to, co ocalało - dodaje Anna. - Naprawdę nie wiem jak damy sobie z tym radę... - Szczęściem w tej tragedii jest to, że nie zdążyliśmy poprzywozić wszystkich rzeczy.
Klub Sportowy „Skarby” ze Środy Śląskiej, z którym związany jest syn państwa Pirus na stronie Facebooka zorganizował zbiórkę pieniędzy na potrzeby rodziny. Potrzebny jest każdy grosz na odbudowę zniszczonego, doszczętnie spalonego budynku.
Wszystkich ludzi dobrej woli, którzy mogliby pomóc i wesprzeć pogorzelców prosimy o pomoc.
Podajemy konto dla chętnych wesprzeć rodzinę:
PL 75 1940 1076 4569 6063 0000 0000
(PM)