Ale zacznę od początku. Władysław III trzykrotnie zasiadał na tronie w Krakowie jako zwierzchnik pozostałych księstw w okresie bezkrólewia w Polsce. Po sukcesie przyłączenia ziem Pomorza Gdańskiego i porażce z odzyskaniem Wielkopolski, został zwabiony do Środy. Zawistnicy – opozycjoniści udawali tylko chęć zawarcia ugody - celem ich była fizyczna eliminacja polskiego księcia.
Podczas uczty w Kasztelanii podano potrawy przyrządzone z roślin, które miały kontakt z kosmicznymi minerałami. Biesiada się przeciągała, a dochodzący do siedemdziesiątki – Laskonogi poczuł, że wraca mu młodość. Krew zaczęła szybciej krążyć, mięśnie się naprężyły, żyły stały się elastyczne. Musiał wyjść na pole (tak do tej pory mówi się w Krakowie gdy ktoś wychodzi na dwór), czyli na dolny rynek w naszym mieście.
Pierwsza część planu zamachowców już się udała. Rozpiął kaftan i w tym momencie jego wzrok skrzyżował się ze wzrokiem zielonookiej, miedzianowłosej piękności. Luiza - tak miała na imię ta niemiecka dziewczyna, prowokowała go poruszając burzą rudych włosów jak lisią kitą. Odwróciła się i kołysząc biodrami zaczęła oddalać w kierunku Bramy Legnickiej. Książę jak zahipnotyzowany podążył za nią, rozpychając mieszczan, którzy znaleźli się na jego drodze.
Nawet nie zauważył jak skradziono mu włoski sztylet zwany mizerykordią o wąskiej ostrej głowni i przekazano średzkiej piękności. Nagle dziewczyna skręciła do oberży pod „ Niebieską Gwiazdą” gdzie czekali już opłaceni przez zamachowców pielgrzymi, którzy mieli świadczyć na korzyść rudowłosej. Spiskowcy specjalnie wybrali to miejsce koło bramy miejskiej, by w razie niepowodzenia zamachu, jak najszybciej dostać się do koni, które stały osiodłane i czekały nad strumieniem - Średzka woda.
Nienawykły do długich zalotów książę Władysław III, złapał dziewczynę za kibić i siłą przyciągnął do siebie - całując w usta. Luiza wyrywając się i krzycząc po niemiecku – Rettung! Hilfe! zwróciła uwagę wszystkich w austerii (gospoda). Po chwili. Korzystając z szamotaniny wbiła zimną stal w serce Piasta. Na obnażonym torsie pojawiła się krew. Cios był śmiertelny - możnowładca padł bez ducha na ziemię. Było to Roku Pańskiego 1231- dnia 3 listopada. Świadkowie zeznali o wielkiej natarczywości Władysław III Laskonogiego i zbrodni w afekcie - inni o nieszczęśliwym wypadku. Cała tragedia i nie do końca poznane motywy spowodowały, że księcia szybko pochowano na terenie Kasztelanii lub jak mówi legenda przy kościele świętego Andrzeja.
Po tym zdarzeniu średzcy rzemieślnicy zaczęli oprawiać meteoryty w srebro i sprzedawać pielgrzymom, mówiąc o mistycznej mocy tej biżuterii. I tak energia kosmiczna i wielka namiętność sprzed lat spowodowały, że lubczyk ze średzkich ogrodów ma do dziś moc taką, że każdy gdy go spróbuje, czuje się jak pies myśliwski, gdy trafi na ślad „rudej lisicy”.
Parę lat temu średzki bard i muzyk David Stepien napisał muzykę i tekst o tragicznej śmierci Władysława III Laskonogiego z dynastii Piastów. Syna Mieszka III Starego, wnuka Bolesława III Krzywoustego, księcia krakowskiego i wielkopolskiego.
A tak brzmi ta:
ś r e d z k a b a l l a d a o „Królu”
Słyszałem historię o „królu” z Krakowa
Przybył do miasta ojczyźnie być dumą
Lecz nie zrozumiał co może go spotkać
Gdy kłamstwo knuje, że prawdy jest sługą.
Między rynkami górnym i dolnym
Zasiadł do uczty proszonej
Z ludźmi, dla których naród jest winem
Pitym szklankami z beczki toczonej
Cenne potrawy o niebiańskim smaku
Porozpalały umysłów dążenia
Tak znacznej estymy „król” jegomość wyszedł
Aby zaczerpnąć świeżego powietrza.
A tam w zalotach płonącą zobaczył
Piękną niewiastę przebiegłą lisicę
W mgnieniu zapomniał cnoty dyplomacji
Krocząc za panną z podziwu zachwytem.
Czy aby ta panna z włosami jak burza
Oddała swą duszę za płomienne kwiaty?
Kołysząc zalotnie swoimi biodrami
„Królowi” zalotnie znaczyła jego szlak w zaświaty.
Straciła Ojczyzna konkurenta władzy
Poprzez odwieczne knowania
Morał z ballady wyłania się z czasem
Że diabeł używa kobiet w działaniach?
(WM David Stepien)
Pomysł i opracowanie legendy Woytek Kopacz
P.S. Mizerykordia - krótki, wąski sztylet (z łaciny miłosierdzie), służył rycerzom do zadawania ciosu ostatecznego - rannemu przeciwnikowi.
1. <Lepszy dobór kadry....< To teoria, a praktyka jest taka, że UM zmienił się ...