To niezwykle doświadczony oficer Wojska Polskiego, wykonywał skomplikowane akcje przeciwko wrogom Ojczyzny. Walczył przeciwko Niemcom od 1939 do 1944 roku. Zwalczał partyzantkę sowiecką, która terroryzowała polską ludność cywilną przed wejściem Armii Czerwonej w granice II Rzeczypospolitej w 1944 r. Walczył z Oddziałami NKWD i polskimi komunistami, którzy zaprzedali się sowieckiemu okupantowi. Do zadań szwadronu należało likwidowanie szczególnie niebezpiecznych sowieckich oficerów oddziału Smiersz, których zadaniem było mordowanie polskich patriotów. Niestety, niektórzy tzw. „Polacy”, którzy za pieniądze i zaszczyty przeszli na stronę wroga i zdradzili swoją Ojczyznę, musieli być wyeliminowani jako zdrajcy Narodu Polskiego. I takie akcje likwidacyjne wykonywał szwadron porucznika Zygmunta.
Po wielu latach porucznik Zygmunt Błażejewicz tak opowiadał: Modliłem się do Matki Boskiej Ostrobramskiej, aby nigdy nie przelać niewinnej krwi polskiej, a musiałem działać błyskawicznie, gdy kule latały koło głowy. Strzelaliśmy my i strzelali oni. O tragedię nie było trudno, kiedy koło nas byli przypadkowi ludzie - cywile. Na kurtkach mundurowych na „sercu” wileńskich żołnierzy były przypięte ryngrafy z Ostrobramską Madonną. Ona miała ich chronić.
Zygmunta Błażejewicza Ochroniła. Podejrzewając, że komuniści polscy i sowieci będą ich ścigać przez lata całe. Wiedział też jaki los spotkał jego przyjaciół. Torturowani tygodniami w bestialski sposób, dziewczyny i chłopcy z Brygad Wileńskich nie dali się złamać oprawcom. Zostali w większości zamordowani przez komunistyczne bestie. Postanawia razem z sanitariuszką Alicją Trojanowską i kilkoma przyjaciółmi uciec z Polski okupowanej przez rosyjską Armię Czerwoną. Po wielu perypetiach osiedla się w Argentynie, a potem w USA.
Do naszych czasów dożyła trójka tych wileńskich bohaterów. Porucznik czasów wojny Lidia Lwow Eberle, narzeczona dowódcy V Brygady majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszka” (skazana przez komunistycznych sędziów na dożywotnie więzienie), która podczas mojej wizyty u niej w Warszawie powiedziała mi, że było dwóch oficerów o pseudonimie „Łupaszka” - major Szendzielarz dowódca V Brygady Wileńskiej i sławny zagończyk podczas wojny Polsko – Bolszewickiej 1920 r. podpułkownik Jerzy Dąbrowski.
Ryngraf z Madonną Ostrobramską, który nosił major Szendzielarz „Łupaszka”
Drugim wileńskim bohaterem, który dożył do 2016 r. był „wielki szczęściarz” wachmistrz Józef Bandzo pseudonim „Jastrząb”, który w 1947 roku uwierzył w komunistyczną „Amnestię” i ujawnił się. Zamiast zagwarantowanej wolności, został skazany na dożywocie. Odsiedział 16 lat w więzieniach „ Polski Ludowej”. Tyle warte były słowa polskich komunistów. Zygmunt Błażejewicz dożył prawie 100 lat na obczyźnie, umarł wolny i wierny Bogu, Ojczyźnie i Madonnie Ostrobramskiej.
Ostrobramska Matka Boska nie ma na rękach dzieciątka Jezus, przytuliła więc tę garstkę wileńskich dzieci.
Woytek Kopacz
P.S.
Jeżeli my zapomnimy o Żołnierzach Wyklętych. Ty Boże zapomnij o nas.
1 Marca obchodzimy uroczyście Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.