Do szkoły nr 1 w Koninie i nr 3 w Nisku mogli uczęszczać obywatele Rzeczypospolitej Polskiej w wieku od 15 do 17 lat, posiadający co najmniej 5 oddziałów szkoły powszechnej. Do szkoły nr 2 w Śremie mogli ubiegać się młodzieńcy w wieku od 17 do 19 lat z ukończonymi 7 klasami szkoły powszechnej.
Od 1 września 1938 r. do 28 sierpnia 1939 r. Władysław Kopacz jest uczniem Szkoły Podoficerskiej dla Małoletnich w Śremie. Podczas urlopu w domu rodzinnym w Dołuszycach koło Bochni, 25 sierpnia 1939 r. dostaje telegram, aby on i jego starszy brat Antoni natychmiast stawili się w koszarach w Śremie. Mobilizacja – możliwość wybuchu wojny. Antoni i Władysław wkładają mundury. Zdyszany do domu wpada Kazimierz Piechnik, który przeszedł 20 kilometrów z Kobyla. Ojciec Stanisław Kopacz odprowadza chłopaków na stację, gdzie już czeka następny kolega Stefan Olszewski. Jadą do Wielkopolski.
Tak wspomina ten czas Władysław Kopacz:
W śremskich koszarach dnia następnego, pełne pogotowie wojenne. Wydano nam ostrą amunicję. Załadunek do wagonów kolejowych 3 klasy … i żegnaj ukochana Szkoło Podoficerska nr 2 dla Małoletnich. Kierunek na wschód do Lwowa. Podczas podróży wspominam dowódcę kompanii kapitana Andrzeja Ślęzaka i Komendanta Garnizonu SPP nr 2 podpułkownika Wilhelma Popelkę (w latach 70 XX wieku Władysław Kopacz spotyka się z córką podpułkownika na uroczystości poświęconej - Małoletniakom). Będąc uczniem SPP nr 2 - w zawodach strzeleckich „Szlakiem Powstania Wielkopolskiego„ razem z kolegami zdobywa nagrodę -Trąbkę Józef Piłsudzkiego oraz otrzymuje „Sznur strzelecki” dla strzelca wyborowego i nagrodę - karabinek wyborowy Mausera.
Koledzy z Lwowa poznają swoje miasto. Mijamy Uniwersytet im. Jana Kazimierza, dalej gdzieś mury Cytadeli, na dół ulica Kleparowską, no i wreszcie koszary. Chyba 19 pułku piechoty. Na drzwiach szaf różne wizytówki, stopnie podchorążych, nazwiska, fotografie. Ktoś przed nami w pośpiechu opuścił koszary, tak jak my swoje. Zbiórka na koszarowym dziedzińcu i po krótkiej odprawie, wymarsz na przedpola Lwowa. Kierunek – Zamarstynów, Hołowska Wlk, Sanatorium, Brzuchowice. Oficerowie objaśniają taktykę obrony, stanowiska ogniowe cekaemów, moździerzy, i działek przeciwpancernych. A także atak, obronę, punkty opatrunkowe itp.
Podporucznik Józef Polityłło stanowczym, ale drżącym głosem powiedział: - Panowie. 1 września, to moje urodziny. Po cichu powiedziałem: - I moje też. - Dziś rano odwieczny wróg Polski - Niemcy napadły na naszą Ojczyznę – Wojna - dodał. Tego samego dnia następna odprawa. W małym gronie prawie sami rezerwiści. Oficerowie, podoficerowie, żandarmi i ja jako służbowy naszej kompanii. Ktoś mnie zapytał - jaka jednostka? Odpowiedziałem. Szkoła Podoficerów Piechoty dla Małoletnich ze Śremu. Aha - to ci młodzi… I niedwuznaczne spojrzenia. Co oni potrafią? Toż to dzieci . W tym momencie nie wytrzymałem i palnąłem w postawie na baczność:. - Panie pułkowniku. Melduję posłusznie. Potrafimy obsługiwać moździerze, granatniki i działka przeciwpancerne. Jesteśmy strzelcami wyborowymi. Pułkownik podszedł do mnie, chwycił za głowę i sprawdził czy nie mam gorączki. Rezerwiści buchnęli śmiechem. Jak zginąć , to z honorem. Rzucano nas jak przynętę nieprzyjacielowi. Do dziś nie mogę zrozumieć czy mieliśmy takie szczęście, czy Niemcy bali tak się naszej kompanii.
I znowu - Alarm. Zbiórka. Słońce praży, a my w wełnianych płaszczach. Po 120 sztuk amunicji w ładownicach, po 2 granaty zaczepne i 2 obronne, doskonałe karabinki Mausera. Żelazna porcja żywnościowa: kawa w manierce, konserwy, razowy chleb i zapas amunicji. Ukradkiem ktoś pali papierosa.
Po chwili. Lotnik. Kryj się. Biegiem. Samoloty z lewej. To tu, to tam. Pełno ich. Latają nad naszymi głowami. Nie strzelać. Nie Strzelać - pada komenda. Ale dlaczego? Przecież jesteśmy strzelcami wyborowymi. Ktoś do nas krzyczy: - Pod sąd wojenny za złamanie rozkazu. Kula w łeb! Samoloty z czarnymi krzyżami - jeden po drugim nurkują, bombardują i strzelają z karabinów maszynowych. Nie widzimy naszego chorążego, więc kto wydaje komendy? Koledzy popatrzyli jeden na drugiego. Kazek Piechnik krzyknął: - Ognia! Boże. Rozpętało się piekło. Każdy strzela jak na strzelnicy. Spokojnie. Cel na muszkę. Pal. Lufy gorące, aż parzą. Po paru minutach ani jednego szkopa w powietrzu. Dali „drapaka”.
Władysław Kopacz
Opracował: Woytek Kopacz
Źródło: Terra Incognita 1945 - Wspomnienia pioniera. Książka ta jest dostępna m.in. w archiwum Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej. Autor wspomnień, Władysław Kopacz urodził się w wielodzietnej rodzinie 1 września 1921 r. w Dołuszycach, wsi pod Bochnią. Żołnierz Armii Poznań, obrońca Lwowa w 1939 r. Po 5 letnim pobycie w niemieckich obozach pracy, w tym w Dreetz (legendarna fabryka materiałów wybuchowych) i dwóch ucieczkach w celu przekazania informacji o latających bombach V1 polskiemu wywiadowi, po wojnie osiedla się w Środzie Śląskiej. Pracuje jako urzędnik starostwa, a społecznie jest instruktorem modelarstwa lotniczego i inicjatorem budowy pomnika ŻOŁNIERZOM POLSKIM na średzkim rynku. Umiera 22 października 1996 r. w Środzie Śląskiej. W tym roku przypada 100. rocznica jego urodzin.
1. <Lepszy dobór kadry....< To teoria, a praktyka jest taka, że UM zmienił się ...