W latach 50 i 60 ub. w. bywał w domu moich rodziców w średzkim Rynku pod nr 10. Przynosił mleko w kance emaliowanej dla naszej rodziny od rolnika, bo było bardziej wartościowe niż te z miejskiej mleczarni. Ojciec zapraszał go do kuchni, gdzie długo rozmawiali. Pił kawę - bardzo lubił ten aromatyczny napój. W tych czasach w wielu domach pito rano kawę, ale zbożową.
Ten stary człowiek był inwalidą zgarbionym w pół. Wyglądem przypominał dzwonnika z Notre-Dame, tak jak opisał go Wiktor Hugo. Był Niemcem. Mój ojciec i „Klein Michael”- (Klajn Michel), bo tak wszyscy do niego się zwracali, rozmawiali po niemiecku. Po 5-letnim pobycie w niemieckim obozie pracy Waffenfabrik - Dreetz, ojciec swobodnie rozmawiał w języku swoich niedawnych wrogów.
Wielokrotnie widziałem tego starego Niemca w Rynku koło stacji benzynowej CPN, która mieściła się kilkanaście metrów od pomnika Rolanda. Zgarbiony, w płaszczu przeciwdeszczowym w kolorze khaki, w za krótkich spodniach i półbutach wykonanych z obciętych gumowców przemierzał Rynek. Rozmawiał z eleganckimi ludźmi, którzy wysiedli z volkswagena, żeby kupić benzynę. To turyści z Niemiec zachodnich. Dłuższą chwilę stał ze swoimi rodakami tankującymi samochód. Zawsze mu coś dawali do ręki i pośpiesznie odjeżdżali. Nie wiem jak się naprawdę nazywał, ale wielu starszych średzian na pewno go pamięta. Ja tylko chciałem przypomnieć tego starego człowieka. Średzianina z Neumarkt.
Około 20 lat temu, a może i więcej, na Kajakach spotkałem panią Natalię Halisz, ukłoniłem się, a ona się zatrzymała i zwróciła się do mnie: - A ty, to kto jesteś? Odpowiedziałem: - Wojciech Kopacz, syn Władysława. - Ach tak. Władzia syn, Wojtuś. Ale wyrosłeś, pamiętam cię jako dziecko. Często bywałam u was. A ty chyba nie wiesz ile Niemcy, którzy mieszkali w Środzie Śląskiej, zaraz po II wojnie światowej zawdzięczają twojemu Ojcu. Dzięki niemu wiele małych dzieci dostawało chleb i mleko, a głód był zaraz po wojnie. I nie było żywności w 1945 roku. Pamiętaj.
Ja pamiętam, ale czy oni pamiętają…
P.S.
Tytuł tego tekstu zapożyczyłem z książki Christiane Hoffman - Alles Was Wir Nicht Erinnern. To Bestseller na niemieckim rynku wydawniczym. Niestety książki nie czytałem, ale kilkanaście recenzji z niemieckich gazet i owszem. I tak się zastanawiam. Czy to, czego oni - Niemcy nie pamiętają - My, Polacy wciąż nie możemy zapomnieć.
Woytek Kopacz
1. <Lepszy dobór kadry....< To teoria, a praktyka jest taka, że UM zmienił się ...