list | artykuł | zdjęcia
    Dział: Historia niedziela, 14 marzec 2021 18:10


Życie towarzyskie średzian w 1945 roku


Ta straszna II wojna światowa zakończyła się dopiero kilka miesięcy temu. Teraz zaczęła się wędrówka ludzi. Jedni wracali z niemieckich obozów koncentracyjnych do domu. Inni z przymusowych robót w Niemczech. Innych wyrzucono z polskich domów na Kresach i kazano osiedlić się na wschodnich terenach niegdysiejszej III Rzeszy Niemieckiej. Bez rodzin szukali swojego miejsca na ziemi.




Po prawej budynek, w którym mieściła się knajpa „Warszawa” Po prawej budynek, w którym mieściła się knajpa „Warszawa”


9 Comments

Mój ojciec, Władysław Kopacz takie miejsce znalazł w Neumarkt, od paru miesięcy polskiej Środzie Śląskiej. Wszystkim chciało się żyć , pomimo głodu i niedostatków dnia powszedniego. Chcieli kochać i cieszyć się, że przeżyli tę hekatombę. Spotykali się w knajpce (kawiarence) „Warszawa”, a tak to wspominał Władysław Kopacz:

W knajpce „Warszawa” grała orkiestra złożona z pięciu staruszków, oczywiście Niemców. Jedna kobieta była nauczycielką muzyki i grała na fortepianie, a reszta mężczyzn na skrzypcach i kontrabasie. Wejście było wolne dla wszystkich chętnych: Polaków, oficerów sowieckich i trochę dorastających niemieckich dziewcząt. Czasami zawitali tu Czesi, Francuzi, a potem prości żołnierze z Czerwonej Armii oraz  milicjanci i ubecy.

Płaciło się wszystkimi posiadanymi banknotami i bilonem: złotówkami przedwojennymi, markami niemieckimi, trochę sowieckimi rublami, koronami czeskimi, dolarami amerykańskimi, a nawet frankami francuskimi. Jak to się mówi, szedł tu każdy pieniądz, ważny czy nie, ale był w obrocie.

A co można było kupić za 2 złote dla siebie i towarzyszącej ci dziewczynie? Kawę zbożową (wojskową) i dwa ciastka, czyli takie sobie sucharki, wyjątkowo twarde. Tańce na ogół były przyzwoite, albowiem w pierwszych dniach po otwarciu knajpy alkoholu się nie spożywało, gdyż na początku takowego w ogóle nie było. OFICJALNIE. Był dla „wtajemniczonych” i każdy, bez zwracania uwagi, przestrzegał pewnych reguł.

Tańczył, kto z kim chciał (towarzystwo było międzynarodowe – Polki, Niemki, Rosjanki i Francuski), a tańczono wesoło i czegóż tam nie śpiewano. Wszystko do woli i zatracenia. Polacy po swojemu „Góralu czy ci nie żal”, Rosjanie swoje wojskowe pieśni i dumki ukraińskie. Niemcy swoje piosenki  Unter die Laterne – Lili Marleen  z repertuaru Marleny Dietrich. Orkiestrze płaciło się za zamówienie tanga, a za walczyka tylko tak zwany napiwek, czyli  „trinkgeld”. Gdy dochodziła godzina 23.00 wszyscy po cichu rozchodzili się parami.  Na ulicy żołnierze sowieccy jeszcze na cały głos „śpiewali swoje” i wychwalali towarzysza Stalina.

Te pierwsze knajpiane potańcówki odbiły się echem u ludności niemieckiej. Ukradkiem zaglądali tu starsi wiekiem Niemcy,  sprawdzali czy tu bawią się „przyzwoicie” niemieckie dziewczyny. Tak, pomimo kolosalnych różnic i nastrojów, nikt nikomu nie wypominał jego pochodzenia. Aż trudno w to uwierzyć, że pomimo widocznych niedostatków, bez urazy bawiono się radośnie. Tak, jakby nigdy między tymi narodami nie było konfliktów, a było tylko jedno społeczeństwo (europejskie).      

Woytek Kopacz


Google News Logo

Obserwuj nas w Google News!

Dodaj nas do ulubionych źródeł.


 

Artykuły w kategorii:


Wczytywanie komentarza... Komentarz zostanie odświeżony po 00:00.
Zaloguj się aby dodać komentarz.
pozostały limit znaków.
Zaloguj się za pomocą ( Zarejestruj się? )

NAJNOWSZE PUBLIKACJE:


Lokalna REKLAMA Prawdziwe marki, prawdziwi ludzie, lokalne historie.
Reklamuj się tu - u siebie. Jak sąsiedzi.