Mój ojciec, Władysław Kopacz takie miejsce znalazł w Neumarkt, od paru miesięcy polskiej Środzie Śląskiej. Wszystkim chciało się żyć , pomimo głodu i niedostatków dnia powszedniego. Chcieli kochać i cieszyć się, że przeżyli tę hekatombę. Spotykali się w knajpce (kawiarence) „Warszawa”, a tak to wspominał Władysław Kopacz:
W knajpce „Warszawa” grała orkiestra złożona z pięciu staruszków, oczywiście Niemców. Jedna kobieta była nauczycielką muzyki i grała na fortepianie, a reszta mężczyzn na skrzypcach i kontrabasie. Wejście było wolne dla wszystkich chętnych: Polaków, oficerów sowieckich i trochę dorastających niemieckich dziewcząt. Czasami zawitali tu Czesi, Francuzi, a potem prości żołnierze z Czerwonej Armii oraz milicjanci i ubecy.
Płaciło się wszystkimi posiadanymi banknotami i bilonem: złotówkami przedwojennymi, markami niemieckimi, trochę sowieckimi rublami, koronami czeskimi, dolarami amerykańskimi, a nawet frankami francuskimi. Jak to się mówi, szedł tu każdy pieniądz, ważny czy nie, ale był w obrocie.
A co można było kupić za 2 złote dla siebie i towarzyszącej ci dziewczynie? Kawę zbożową (wojskową) i dwa ciastka, czyli takie sobie sucharki, wyjątkowo twarde. Tańce na ogół były przyzwoite, albowiem w pierwszych dniach po otwarciu knajpy alkoholu się nie spożywało, gdyż na początku takowego w ogóle nie było. OFICJALNIE. Był dla „wtajemniczonych” i każdy, bez zwracania uwagi, przestrzegał pewnych reguł.
Tańczył, kto z kim chciał (towarzystwo było międzynarodowe – Polki, Niemki, Rosjanki i Francuski), a tańczono wesoło i czegóż tam nie śpiewano. Wszystko do woli i zatracenia. Polacy po swojemu „Góralu czy ci nie żal”, Rosjanie swoje wojskowe pieśni i dumki ukraińskie. Niemcy swoje piosenki Unter die Laterne – Lili Marleen z repertuaru Marleny Dietrich. Orkiestrze płaciło się za zamówienie tanga, a za walczyka tylko tak zwany napiwek, czyli „trinkgeld”. Gdy dochodziła godzina 23.00 wszyscy po cichu rozchodzili się parami. Na ulicy żołnierze sowieccy jeszcze na cały głos „śpiewali swoje” i wychwalali towarzysza Stalina.
Te pierwsze knajpiane potańcówki odbiły się echem u ludności niemieckiej. Ukradkiem zaglądali tu starsi wiekiem Niemcy, sprawdzali czy tu bawią się „przyzwoicie” niemieckie dziewczyny. Tak, pomimo kolosalnych różnic i nastrojów, nikt nikomu nie wypominał jego pochodzenia. Aż trudno w to uwierzyć, że pomimo widocznych niedostatków, bez urazy bawiono się radośnie. Tak, jakby nigdy między tymi narodami nie było konfliktów, a było tylko jedno społeczeństwo (europejskie).
Woytek Kopacz
1. <Lepszy dobór kadry....< To teoria, a praktyka jest taka, że UM zmienił się ...