15 listopada w Bibliotece Publicznej w Środzie Śląskiej odbyło się wydarzenie zatytułowane "Historia mniejszości romskiej w Środzie Śląskiej", zorganizowane wspólnie z redakcją naszej gazety, które spotkało się z dużym zainteresowaniem lokalnej społeczności, jak również potomków tej mniejszości narodowej.
Gośćmi wydarzenia byli - Lucyna Matkowska z domu Ondycz, dawna mieszkanka Środy Śląskiej, która opisała losy swojej rodziny podczas specjalnie przygotowanej na tę okazję prezentacji oraz dr Paweł Duma z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego, były mieszkaniec gminy Miękinia, gdzie także trafili Romowie, choć znacznie mniejszą grupą, w ramach wspomnianej akcji „Wisła”.
Wystąpienia prelegentów pobudziły dyskusję wśród publiczności, co daje żywy przykład zainteresowania tematem, który nie wiedzieć czemu jest pomijany w licznych publikacjach dotyczących Środy Śląskiej. Historia ta jest bardzo ciekawa i warta uwagi, dlatego zachęcamy do obejrzenia relacji wideo ze spotkania w BP, jak i przeczytania poniższego artykułu historycznego autorstwa dr Pawła Dumy oraz wspomnień średzianina Woytka Kopacza.
(rol)
Z historii Romów w Środzie Śląskiej
Dzięki skrupulatności władz komunistycznej Polski możemy dowiedzieć się nie tylko, kiedy dokładnie do Środy Śląskiej przybyli i osiedlili się pierwsi Romowie, lecz także gruntownie zrekonstruować dzieje każdej romskiej rodziny, dowiedzieć się jakie prace podejmowali i jak jakość ich pracy oceniali zwierzchnicy. Nie było to bynajmniej standardowe zachowanie wobec wszystkich obywateli PRL.
Romowie, jako widoczna i wyróżniająca się mniejszość, pozostawali pod szczególnym nadzorem władz. Prezydium Powiatowej Rady Narodowej zbierało informacje o poszczególnych rodzinach, monitorowało naukę romskich dzieci, badało sytuację materialną rodzin i ich warunki bytowe. Wyszczególniając przy tym dokładnie na jakich ulicach zamieszkują, jakie metraże posiadają ich mieszkania, w jakim są stanie oraz jakie posiadają umeblowanie.
Na podstawie tych informacji, raportowanych do władz państwowych, tworzono sprawozdania dotyczące Romów żyjących na całym Dolnym Śląsku. Dokumenty te przechowywane w Archiwum Państwowym we Wrocławiu są podstawowym źródłem wiedzy na temat średzkich Romów, silnie obecnych do dzisiaj nie tylko we wspomnieniach mieszkańców miasta.
Według zebranych informacji, ludność romska miała trafić do Środy Śląskiej w 1947 r. w ramach akcji „Wisła” razem z ludnością łemkowską, potocznie nazywaną wówczas „ukraińską”. Szacowano, że było to 120 osób nazywanych „Cyganami górskimi” zabranych z rejonów Krynicy. Byli to Romowie, którzy przeżyli czystki etniczne prowadzone przez nazistów.
Pierwotnie posiadali oni niewielkie domy z kawałkiem gruntu. Zarabiali na życie utwardzaniem dróg, lub graniem na instrumentach dla kuracjuszy w Krynicy i imprezach weselnych. W przeciwieństwie do Romów żyjących w taborach i prowadzących wędrowny tryb życia, ci prowadzili osiadły tryb życia jeszcze przed przybyciem na Dolny Śląsk.
Prócz samej Środy Śląskiej dwie rodziny Romów trafić miały do Miękini. Jedna objęła gospodarstwo w Rusku. W jednym z wczesnych raportów o średzkich Romach podawano, że krąży o nich krzywdząca opinia złodziei wynoszących drewno z niezamieszkałych budynków. Podawano jednak, że tym procederem zajmowali się w równym stopniu także Polacy, posuwając się nawet do wycinania belek stropowych.
W 1964 r. w powiecie średzkim przeprowadzona została akcja „C”, której celem było dokładne określenie liczby mieszkańców pochodzenia romskiego. Na jej podstawie stwierdzono, że w Miękini mieszka 9 osób, w Źródłach 1, w Rusku 6, natomiast w Środzie Śląskiej 99 (łącznie 115, w 1965 r. 106). Pośród nich było 31 mężczyzn powyżej 18 roku życia. Tyle samo kobiet w tej kategorii wiekowej. Młodzieży w wieku szkolnym (7-14 lat) 22 osoby, a wieku 14 do 18 – 5. Dzieci w wieku przedszkolnym 23.
Większość z tych osób wykonywała prace niewymagające kwalifikacji (prace melioracyjne, porządkowe, polowe). Podawano, że w przypadku redukcji etatów w pierwszej kolejności wybierano mieszkańców pochodzenia romskiego, jak miało to miejsce chociażby w przypadku „Bakutilu”. Informowano, że często Romowie żyją w trudnych warunkach (ciasne mieszkania z niskim standardem sanitarnym). Utyskiwano przy tym, że w jednym przypadku budynek mieszkalny oddany do użytku po kapitalnym remoncie w 1960 r., zamieszkały przez sześć rodzin, po roku ponownie wymagał remontu. Odnotowano także ubytek desek na strychu. Sprawa oparła się nawet o prokuratora, ale ostatecznie została umorzona.
W tym samym dokumencie podawano jednak, że ludność romska mieszka także w mocno zawilgoconym budynku przy ul. Kościuszki 23 oraz, że inne rodziny wkładają sporo starań w utrzymanie nieruchomości w dobrym stanie. Ostatecznie konkluzja przy podanych faktach była podobna: zbliżone zachowania są bardzo podobne do zachowań rodzin polskich.
Niezależnie od tego, władze monitorowały i raportowały także fakt pojawienia się romskich taborów w powiecie. Jak informowano, w dniach od 13 do 15 maja 1965 r. tabor składający się z 50 wozów zatrzymał się między Michałowem, a Piersnem. Pochodzić mieli z rejonów Rawicza, Żnina, Jarocina, a starszym taboru był Adam Kamiński.
Przy Powiatowej Radzie Narodowej znajdował się zespół koordynacyjny do spraw ludności romskiej. Nieuchronnie zachodziły także procesy asymilacyjne. Odnotowywano także istnienie małżeństw mieszanych. Zauważano, że niektóre z dzieci należą również do ZHP. Nie odnotowano za to istnienia żadnego zespołu muzycznego. Niewykluczone jednak, że grę na instrumentach uprawiali pojedynczy członkowie społeczności, co jednak mogło się wymknąć uwadze urzędników. Jak donosił w 1970 r. Związek Młodzieży Socjalistycznej w Środzie Śląskiej, mimo namów, żaden z przedstawicieli mniejszości nie chciał wstąpić do organizacji.
Zachowane archiwalia pozwalają zrekonstruować historię średzkich Romów niemalże do końca lat 80. XX w. Wielu z potomków opisywanych rodzin żyje nadal w mieście.
Informacje pobieżnie zebrane w tekście stanowią istotne uzupełnienie istniejącej luki w opisie powojennej historii Środy Śląskiej.
dr Paweł Duma
Średzcy Romowie, II połowa lat 50. ub. w. / Od prawej: w chustce Marta Siwak z siostrzenicą Marysią Siwak, Maria Ondycz, Ewa Czerwieniak, Rozalia Siwak, Helena Czerwieniak, trójka dzieci poniżej - Grażyna, Ryszard i Janusz Ondycz / fot. archiwum prywatne
Romowie średzcy - wspomnienia mieszkańca
Jak sięgam pamięcią do końca lat 50 XX wieku, Romowie w Środzie Śląskiej już byli. Rodzina państwa Śiwaków przy ulicy Tadeusza Kościuszki. Rodzina Czerwieniaków przy ulicy Świdnickiej (dawna Bieruta). Na ulicy Kolejowej państwo Ondyczowie i Gilowie. Pan Wasyl i pani Jula oraz pan „Fifko” z przeciętą górną wargą. Rodzina Czerwonobrodów na ulicy Daszyńskiego. Państwo Mizik i Czerwieniak w samym Rynku.
Proszę wybaczyć jak coś przekręciłem, albo kogoś pominąłem. Od tego czasu minęło prawie pół wieku. Zawsze można coś poprawić i uzupełnić, bo temat wart jest upamiętnienia. Ostatni raz widziałem tabor konny Romów, jak przejeżdżał przez Środę Śląską gdy byłem dzieckiem. Ten kolorowy korowód egzotycznych wolnych ludzi, wzbudził ogromne poruszenie w Rynku. Ludzie wołali: Cyganie jadą! Jakie piękne konie! Wozy Romów były kolorowe, takie jak artystów cyrkowych, budziły zachwyt w miasteczku.
Ci Nomadzi, jakże inni kulturowo o śniadej cerze odróżniali się strojem, językiem i podejściem do własności prywatnej, od stałych mieszkańców miasta. No cóż, ich korzenie były w dalekich Indiach więc i obyczaje mieli inne.
Kiedy zacząłem pracować w latach 70. XX wieku w Gospodarce Komunalnej, w firmie było zatrudnionych wielu Romów, więc pracowaliśmy zgodnie razem. Miałem okazję przebywać w ich domach, przeprowadzając niezbędne remonty. Gust mieli inny, Egzotyczny. Lubili tańczyć i śpiewać.
Pamiętam jak spytałem panią Julę i pana Wasyla na jaki kolor mamy pomalować mieszkanie? Zgodnie odpowiedzieli: Na buraczkowo! Czyli taki róż indyjski. Tak sobie teraz myślę… Przez prawie 80 lat byliśmy sąsiadami, a tak mało wiemy o sobie. Czas najwyższy to zmienić. Niech ten tekst będzie początkiem poznawania i tolerancji.
Woytek Kopacz