Wtedy strajków nie było, dlaczego? Bo po co strajkować, nie? Można odbębnić swoje kilka godzin, a nadmiar programu uczniowie przerobią w domciu, w weekendy. Bo prawda jest taka, że jeśli dziecko chce mieć dobre oceny- to większość swojego wolnego czasu musi spędzić nad książkami.
Często jest tak, że nauczyciel za pieniążki na korepetycjach potrafi przekazać wiedzę zupełnie inaczej niż na zajęciach szkolnych. Rozumiem fakt, że droga nauczyciela jest długa, że kilka lat studiów itp, itd... i że powinien dobrze zarabiać bo stanowi fundamentalne znaczenie dla naszych dzieci, dla ich umysłów. Rozumiem i zgadzam się, że nie można nauczycielom szczędzić. Jednak pytam - czy wielu wśród Was nauczyciele podchodzi do wykonywania swojego zawodu tak samo jak podchodzono to tego 20 lat temu?
Pamiętam swoją szkołę i widzę co dzieje się w obecnej. Wszystko obija się o czas i pieniądze. O zły program nikt nie strajkował, nie było to dla Was ważne. Nikt nie mógł wtedy tak wiele zdziałać jak Wy drodzy nauczyciele, Wy - nasza polska inteligencja.
Podejmuję ten temat, bo jest równie ważny, a może nawet ważniejszy, niż pieniądze. Czy instytucja szkoły straciła swą wartość?
Czytelniczka
(imię i nazwisko tylko do wiadomości redakcji)
fot. zdj. ilustracyjne
1. <Lepszy dobór kadry....< To teoria, a praktyka jest taka, że UM zmienił się ...